Jeśli macie Państwo gotowy projekt waszego plakatu który chcecie umieścić na naszych billboardach – polecamy skorzystaniez bezpłatnej usługi oceny jego treści i kompozycji czyli – audyt. Wysłuchajcie naszej opinii na jego temat a następnie zastanówcie się czy rzeczywiście wszystko z nim jest jak być powinno.
Na tym etapie przygotowania kampanii reklamowych OOH popełnianych jest przez inwestorów najwięcej błędów a w naszym wspólnym interesie jest aby ich uniknąć…
.
1. Skąd taki wniosek?
Logicznym jest iż źle zaprojektowany plakat czyni bezproduktywnymi wszelkie zabiegi i nakłady na przeprowadzenie kampanii billboardowej. Żadnymi zabiegami nie nadrobicie jego słabej jakości – ani większą ilością nośników ani dłuższym czasem ich ekspozycji: zawsze i wszędzie odbiorcy będą mieli kłopoty z ich rozszyfrowaniem i prawidłową percepcją czyli ZAPAMIĘTANIEM ICH TREŚCI – w każdym miejscu bowiem będzie on tak samo nieczytelny lub dezinformujący i każdego dnia będzie równie nieskuteczny.
Oto cztery składniki kampanii outdoorowej:
– jakość plakatu
– jakość lokalizacji billboardów
– ilość użytych billboardów
– długość ekspozycji kampanii
Dobrze zaprojektowany, widoczny z daleka i czytelny plakat zawsze będzie dobrze zapamiętany czyli skuteczny – podczas gdy źle zaprojektowanego nikt w obecnym szumie informacyjnym nawet nie zauważy.
2. Niekompetencja:
Duża część projektantów pracujących na rzecz naszych klientów po prostu nie zna podstawowych zasad projektowania tak specyficznych dzieł graficznych jakimi są plakaty na billboard…
Tymczasem jest to zupełnie odrębna i specyficzna dziedzina sztuki projektowej ponieważ dzieło projektanta reklamy zewnętrznej eksponowane jest i odbierane w zupełnie innych warunkach niż pozostałe dzieła reklamowe (ulotki, ogłoszenia prasowe, etc) – to jest: w dużym zgiełku wizualno-informacyjnym, najczęściej z dużej odległości i przez ułamki sekund…
Na koniec – oglądane jest głównie przez kierowców skoncentrowanych na kontrolowaniu własnego, pędzącego pojazdu i zachowań innych użytkowników ruchu drogowego oraz obserwacji całokształtu sytuacji na jezdni (piesi, rowerzyści, wbiegające na jezdnię psy, spadające latarnie lub drzewa) – a te cechy są kluczowe dla sprawy.
Autorzy większości dostarczanych nam projektów zazwyczaj mają doświadczenie w małych formach reklamowych, czytanych i oglądanych w zaciszu pomieszczeń – takich jak ulotki, broszury, foldery czy ogłoszenia prasowe, etc., (które, za przeproszeniem – klienci mogą wziąć na pół godziny do toalety i tam nauczyć się ich na pamięć) – czyli formach które podlegają zupełnie innym regułom percepcji przez odbiorcę niż wielkoformatowe plakaty OOH na ulicy.
Tych prawd nauczyła nas niemal trzydziestoletnia praca w tej branży.
3. Błędna argumentacja:
Przesłanki którymi kierują się obrońcy nieprofesjonalnych projektów są czasami zaskakujące a nawet żenujące…
Ponieważ najlepiej powoływać się na przykłady z życia – omówmy więc kilka najczęstszych schematów zachowań naszych klientów w tej materii:
a) „bo szefowi się podoba” – to klasyczny błąd jakim jest opieranie oceny plakatu na opinii waszego przełożonego, wspólnika, etc…
Szef może mieć potężną wiedzę o waszej branży i potężne sukcesy na swoim koncie z tym związane ale jednocześnie może mieć zerowe pojęcie o innych dziedzinach, np. – projektowaniu plakatów ponieważ jego kompetencje realizują się właśnie w zupełnie innych obszarach. Gdyby tak nie było – z pewnością słyszelibyśmy jego nazwisko jako twórcy polskiej szkoły plakatu albo jako następcy Ryszarda Horowitza…
Czy kto słyszał to… ?!
b) „bo uważamy że nasz projekt jest dobry”
Jak wyżej…
c) „bo przecież to moja firma i ja wiem najlepiej jak ją reklamować”
Jak wyżej…
d) syndrom Zosi-Samosi – jest kolejną dotkliwą przypadłością która obciąża przede wszystkim jej nosicieli ale dokuczliwa jest także i nas…
Mentalnym problemem tej części naszych klientów jest przekonanie iż projektowanie plakatów jest zajęciem na którym znają się oni lepiej niż osoby siedzące w branży OOH np. – od ponad 30 lat…
Wzorcowym przykładem jest jeden z naszych dawnych klientów (nasz sąsiad – producent mebli kuchennych z Wysokiej):
Pan Jan jak każdy ambitny dyletant – arbitralnie narzucił treść i wygląd plakatu (traaaaagicznie nieprofesjonalne) i zażyczył sobie umowy na 12 miesięcy (czyli okres zamknięty) a następnie po pół roku bezowocnej ekspozycji zażądał rozwiązania tej umowy z powodu braku efektów – podobno spowodowanych naszą niekompetencją. Aby to podkreślić – wchodząc do budynku naszego biura od parteru gromko wykrzykiwał:
– Pan jesteś hochsztapler, panie Parejko!
Gdy próbowałem spacyfikowałem go – jeszcze głośniej krzycząc: CISZA, SIADAC, SŁUCHAĆ! – oniemiał i wykonał polecenie…
Starałem się następnie wytłumaczyć iż to narzucone przez niego samego błędne założenia projektowe były przyczyną tego nieszczęścia a umowy podpoisanej na okres zamknięty nie można rozwiązać jednostronnie lecz wyłącznie za zgodą drugiej strony (i w sądzie przerżnie sprawę pokazowo) – ale okazało się to działaniem trudnym i niemal bezskutecznym …
Przełom nastąpił gdy panu Jankowi zadałem pytanie:
– Jak oceniłby Pan klienta, który po obejrzeniu ekspozycji mebli w salonie pańskiej firmy – stwierdziłby iż skoro ktoś inny mógł to zrobić – „to i ja sam sobie takie meble zrobię bo BĘDZIE TANIEJ!”… ?
Spowodowało refleksję i powrót zdrowego rozsądku… – no i wtedy Pan Janek z triumfującą miną odparł:
– IDIOTA!
– No właśnie… – odpowiedziałem… 🙂
Dopiero taki zabieg pozwolił dotrzeć do wyobraźni naszego klienta i uświadomić mu że pomimo tego iż robi ładne i porządne meble – nie oznacza to że potrafi projektować równie porządne i ładne plakaty.
Nagroda za te udręki nastąpiła gdy po zmianie projektu plakatu na kolejny, przygotowany przez nas i po dwóch tygodniach jego ekspozycji – Pan Janek przywitał delegację naszej firmy na progu tegoż salonu z szerokim uśmiechem:
– Pani Zosiu, kawkę dla Pana Mirka proszę… 🙂
Jako ciekawostkę podam iż w trakcie analizy zdarzenia okazało się iż pracownik jego własnej firmy przez te miesiące, codziennie przejeżdżając do i z pracy – nawet nie zauważył plakatu ich firmy wiszącego na jedynym dojeździe i to niedaleko jej siedziby!
e) „do tej pory tak robiliśmy i było dobrze” – analiza wyników innych kampanii dokonywana przez klientów post factum bez oparcia o twarde i obiektywne dane:
Wielu z naszych klientów, omawiając wyniki swoich wcześniejszych akcji reklamowych używa tego wątpliwego argumentu wziętego z sufitu. Nie mając wiedzy na temat uwarunkowań funkcjonowania branży OOH i metod jej efektywnego wykorzystania – zauważając że efekty inwestycji przewyższyły poniesione nakłady (często w śladowy sposób) – spoczywają na laurach i nie dążą do maksymalizacji zysków nawet w sytuacji gdy nie wymaga to wielkiej filozofii.
Obrazowo mówiąc – uważają że opłacenie 100% kosztów kampanii przy wykorzystaniu 50% potencjału billboardów to dobry wynik (a tak naszym zdaniem wygląda przeciętne efektywność kampanii prowadzonych przy użyciu źle zaprojektowanych plakatów).
My natomiast uważamy że to czyste marnotrawstwo tej drugiej połowy…
Takie osoby nie uświadamiają sobie iż są ofiarami własnego minimalistycznego samoograniczenia: operują myślami jedynie w obrębie wspomnianych powyżej – pierwszych 50% zwiększonego przychodu, zapominając o prawdziwej nagrodzie – następnych 50%… Nie potrafią zauważyć że w tej pierwszej połówce zawarte są koszty całej inwestycji (czyli nasz przychód) co ewidentnie pomniejsza ten ich sukces promocyjny a relacja kosztów takiej kampanii do uzyskanego zwiększenia przychodów może ukazać iż był to jedynie symboliczny mikro-zysk a więc cała para poszła w gwizdek…
Nie dociera do nich prawda że ich amatorskie działanie na polu reklamowym owszem – mogą zwiększyć przychód firmy ale jedynie w sposób ograniczony – dopiero zastosowanie właściwie dobranych i właściwie zastosowanych, efektywnych środków przynosi właściwy czyli maksymalny zysk.
Zadawalają się okruszkami zamiast zjeść całe ciastko.
f) „my jesteśmy zadowoleni”
Tak samo bezsensownym jest kolejny wariant argumentacyjny części klientów – takie twierdzenie bowiem także świadczy o minimaliźmie jego autorów: nie przyjmują oni do wiadomości że mogło być lepiej!
A naszym zdaniem – lepiej samemu przepić tę drugą połówkę niż rozlać ją po podłodze!
Plakat musi być dobrze zaprojektowany! czyli: zwracający uwagę, czytelny i zawierający wszystkie niezbędne elementy informacyjne.
(i niezawierający zbędnych!)
Bez spełnienia tego warunku cała wasza zabawa w reklamowanie waszych firm czy produktów na billboardach nie ma najmniejszego sensu.
I tu zastanawia nas jedno: dlaczego tak duża grupa naszych klientów upiera się aby działać na swoją niekorzyść… ?!
4. audyt plakatu – dlaczego to robimy?
Mądrzenie się i dręczenie klientów nie są naszym celem ale gdy widzimy rażące błędy – dla dobra obu stron nie możemy ich przemilczać ponieważ przyczyna jest banalna – po prostu nam się to opłaca… 🙂
Tu więcej na ten temat:
info / audyt projektu plakatu – gratis
Prześlijcie do nas projekt celem dokonania oceny jego jakości – przygotujemy listę uwag których analiza pozwoli usunąć ewentualne mankamenty…
Przypominam iż ten audyt wykonujemy gratis:
info / dobry plakat – jak projektować